Będzie krótko, bo nomen omen, nie warto tracić czasu na tę historię.
Do książki podchodziłem ze sporymi oczekiwaniami. Chwilę wcześniej skończyłem czytać Miasto tego samego autora i byłem oczarowanym (zresztą cały czas jestem), jak żywych bohaterów i zaskakującą fabułę udało się stworzyć Simakowi.
Pozytywnie nastawiony łapię za kolejny tytuł – W pułapce czasu – i już po kilkunastu stronach straciłem zainteresowanie.
Ale po kolei. O czym jest fabuła? W dalekiej przyszłości ludzie opanowali już całą galaktykę. Ekspansja została zbudowana na latach prosperity oraz stworzeniu biologicznych androidów, które wykonywały brudną robotę. Z darmową siłą roboczą, ludzie równie szybko podbijali nowe terytoria, jak własne marzenia o rozwoju. Otarli się o boskość.
I nagle przychodzi ten dzień, kiedy z najodleglejszych gwiazd wraca protagonista Asher Sutton. Jeden ze śmiałków, którzy udali w najdalszą dal, szukając tego, co jeszcze nie odkryte. Wraz ze swoim powrotem, nasz główny bohater od razu zaczyna wzbudzać podejrzenia person odpowiedzialnych za ład i bezpieczeństwo ludzkości. Czy Sutton, który wrócił, to ta sama osoba? Jakie wiadomości niesie ze sobą? Jak zmieni to obraz ludzkości?
Sytuacja zacznie się komplikować, kiedy o zagadkę Ashera będą chciały rozwiązać antagonizujące się grupy. Z jednej strony androidy będą w nim widziały swojego wyzwoliciela, z drugiej ludzie z przyszłości przebędą podróż w czasie, żeby napisać nową historię, a z trzeciej strony siły teraźniejszości, będą chciały zrealizować swoje cele.
I gdzieś właśnie na tym etapie, książka zamienia się w kanapkę z bigosem i spaghetti. Ciężko powiedzieć co to w ogóle jest. Nie wiem jak lepiej opisać swoje wrażenia z tej lektury, ale najbliżej będzie określenie flegmatycznego chaosu. Kolejne, nic nie wnoszące sceny niepotrzebne komplikują bardzo prostą historię.
Po skończeniu ostatniej strony pomyślałem sobie, że może to jedna z tych książek, które po prostu trzeba bardzo, ale to bardzo dokładnie czytać. Pewnie coś przegapiłem i potem nie mogłem odnaleźć sensu, przez kilka następnych scen. Postanowiłem pogooglać w temacie i szybko okazało się, że identyczne przemyślenia miało więcej osób.
Książka jest po prostu bardzo źle napisana. Trudno się to czyta i trudno znaleźć sens. Lepiej pominąć i sięgnąć po inny tytuł.
